roberto napisał(a):Rubio, ile kosztuje takie cacko?
Rubio dobrze kupił ten rower, cena ładna.
Ja na rowerach górskich jeżdżę od 1993, przez chyba 12 lat startowałem w zawodach, ale bez spektakularnych sukcesów. Ścigałem się zarówno w MTB XC i na szosie przez dwa lata. Szeroko pojęte kolarstwo to moja pasja, teraz mam mniej czasu, ale bywało że rocznie robiłem prawie 10000km (sezon trwa CAŁY rok). Miałem wiele rowerów, większość sam sobie składałem kalkulując stosunek cena/waga/wytrzymałość. Aktualnie mam dwa rowery górskie.
Jeden to TREK 8500 rama z 2011, kierownica, sztyca carbon, prawie cały na XTR, oczywiście tarcze hydrauliczne ze wspomaganiem i klocki z radiatorami żeby ciepło odprowadzać, koła mam nowe od 3 miesięcy sztandarowy model MAVIC crossmax (miałem kilka kompletów tych kół, najmilej wspominam crossmax SL, ale przejechało po nich auto...), siodełko selle italia tytan-carbon, "resor" rock shox reba race z podwójnym tłumieniem. Jak znajdę to wstawię też zdjęcie co w zeszłym roku zrobiłem z poprzednimi kołami SLR... bolało
Drugi to też TREK 8500 i trzymam go z sentymentu. Rama z 1998
jeszcze robiona w USA i nie spawana tylko klejona. Rower jest na XTR/XT i LX. Obręcze mavic 717 sup, szprychy cieniowane, tytanowy mostek bogner, kierownica carbon ritchey i jeszcze parę innych smaczków. Tarcze XT oczywiście hydrauliki. Ten drugi używam do jazdy po mieście.
Ze wszystkich rowerów najlepiej jeździ mi się właśnie na treku, najgorzej wspominam firmę scott. WSZYSTKIE ramy tej firmy połamały się, nawet model team racing z serii racing'owej skapitolował. Zdjęcie jakieś znajdę to wrzucę.
BADIX napisał(a):roberto napisał(a):podejrzewam że Wyrwiząb nas tu przebije swoimi maszynami
Mnie kolo w sklepie kilka lat temu zabił jak dał mi potrzymać ramę z włókna szklanego , która miała niecały kilogram i kosztowała 12 koła
Szczena mi spadła
No cena potrafi czasami zaskoczyć, bardzo często rowery wiezione w góry w sobotni poranek są droższe od auta pod nimi
A jeżeli ktoś traktuje rower wyłącznie rekreacyjnie to też jest to chwalebne, bo na rowerze dojedziesz wszędzie tam gdzie Cię nie wpuszczą autem, lub jest zbyt daleko żeby dymać pieszo. Chociaż ja akurat lubię się przebiec
biegam maratony 42.195km bo bieganie też lubię.