pastaldo napisał(a):Mimo to Piotruś jeśli mogę Cię prosić o wypowiedź będę bardzo wdzięczny.Mam wrażenie że Twoja opinia wynika z patrzenia na ten samochód i silnik z punktu widzenia mechanika który jak już wiem na ciężko.Ale z tego co widziałeś, słyszałeś i naprawiales ten motor to te silniki faktycznie są takie źle?
Tomek,
Dawno już wyrosłem z uprawiania licytacji na forach internetowych. Nie uważam, że moja opinia jest lepsza od pozostałych, bo przecież większość z nas szczerze opisuje swoje własne doświadczenia w poruszanych tematach. W związku z tym tylko od pytającego zależy, które (z otrzymanych) opinie są dla niego bardziej przydatne.
Naturalnie jestem też ogromnym orędownikiem powiedzenia, że "jak dbasz tak masz" i że właśnie od tego najbardziej zależy awaryjność używanego auta ...
ale też bez przesady, bo NIE wszystko można "zwalać" na głupotę techniczną poprzedniego właściciela
Auto (każde) powinno zapewniać odpowiedni "margines odporności" bo jest oczywiste, że jakeś 99% użytkowników traktuje swoje pojazdy wyłącznie użytkowo oczekując pełnej gotowości technicznej bez względu na warunki i sposób eksploatacji.
Niestety ale moim zdaniem T5 2.5TDi (szczególnie pierwszej generacji) tego marginesu NIE zapewniają.
Znam mnóstwo egzemplarzy, które wcale nie były eksploatowane ekstremalnie i nie ciągnęły przeładowanych przyczep, a pomimo tego zesrały się po całości (nierzadko kilka razy w ten sam paskudny sposób).
Moja "nienawiść" do omawianych silników nie jest fanatyczna i dlatego łatwo zauważam, że w miarę upływu lat bezawaryjność ulegała stopniowej poprawie ale SZAŁU TEŻ NIE BYŁO i do samego końca produkcji 2.5 TDi w T5 zawsze można się spodziewać wszystkiego najgorszego, z czym zresztą stykałem się osobiście.
Nadzwyczaj wymownym jest fakt, że w starszych generacjach VAG (Audi 100, AUDI A6 C4, VW T4, LT) też produkowano R5 2.5TDi (z pompą VP37), a bez względu jaki kretyn by ich nie dosiadał i tak okazywały się praktycznie niezniszczalne oraz całkowicie idiotoodporne.
Gdy już całkiem ktoś się uparł żeby zniszczyć taki silnik, to w najbardziej przeciążanych i katowanych LT'ówkach, ale dopiero po przekroczeniu 500 - 700 tyś.km. blok silnika tracił osiowość na panewkach głównych. Ale to da się łatwo zrozumieć i usprawiedliwić, a w normalnie traktowanych jednostkach nic takiego się nie zdarzało
W tym kontekście szukanie jakiegokolwiek kompromisu IMO nie znajduje logicznego sensu.
Jestem w pełni reformowalny i potrafię modyfikować swoje opinie wraz z nabywaniem doświadczeń (nie tylko własnych), ale sorry Tomek
- 2.5TDi R5 PD (najbardziej 1 generacji) jest niewybaczalną porażką VAGa i nigdy nikomu takiego rozwiązania nie zarekomenduję.
Osobiście nie widzę też sensu w zakupie ze świadomością i przekonaniem, że najwyżej nie użytkownik a tylko mechanik będzie miał trochę trudniej niż zwykle, bo IMO jest to najkrótsza droga do nabicia sobie potężnego guza (ekonomicznie i skutkiem przeciągających się skomplikowanych napraw).
Nie chciałbym i nigdy nie kupiłbym auta co do którego z góry wiadomo, że satysfakcja z eksploatacji bardziej zależy od osobistego pecha lub szczęścia niż od technicznych przesłanek, które w tym przypadku pozostają wyjątkowo niepewne ... .
Niektórzy są urodzeni w czepku zaś inni potrafią oberwać cegłą w drewnianym kościele, ale nigdy nie wiadomo komu, kiedy i jak się ta passa może odmienić.
Życzę Miłej Niedzieli i celnych wniosków oraz trafionych decyzji